Pan, który ją zobaczył, myślał, że to kociak z sąsiedztwa 🏘. Myślał, że go nakarmią i pojadą z rodziną do zoo, tak jak planowali 🚗.
Niestety, kiedy podszedł bliżej, okazało się, że Czuszka, to przeraźliwie chude stworzenie, bardziej przypominające zabiedzonego szczurka niż młodego kotka 😿. Z jej nosa ciekła zielona wydzielina, półprzymknięte oczy ledwo patrzyły, a całe jej ciało trzęsło się na styczniowym wietrze 🌬.
Czuszka jest tak chuda, że strach ją głaskać. Kiedy dotykamy grzbietu i okolic miednicy mamy wrażenie, że kości przebiją cienką jak papier skórę 🥺.
Futro ma posklejane kupą, śmierdzącą ropą i ziemią. Twarde kołtuny są wszędzie, a pcheł i ich odchodów tyle, że już dawno nie widzieliśmy czegoś takiego ☹️.
Czuszka jest skrajnie odwodniona, wycieńczona i bardzo słaba. Jest na skraju życia i śmierci. Nawadniamy ją, ogrzewamy, podajemy tlen, antybiotyki i leki łagodzące ból. Ona większość czasu śpi, a kiedy czuje naszą obecność – mruczy. Poza pierwszym posiłkiem, na który rzuciła się zachłannie, nie chce jeść 😔.
To kolejna kicia pod naszą opieką wymagająca 24-godzinnej pomocy, ogromu leków i badań. I chociaż rozsądek mówił nam, że nie stać nas na kolejną biedę, to nie mogliśmy odmówić jej pomocy.