Data publikacji: 17.05.2022
Chociaż wydawało nam się, że Miki przełamał barierę strachu i nieufności względem człowieka – byliśmy w błędzie. W przypadku Mikusia dało o sobie znać zjawisko, które nazywamy syndromem karmiciela. Względem karmiciela kot zachowuje się jakby był oswojony – mizia się, strzela baranki i wydaje się, że pisane są mu mięciutkie poduszeczki i życie w domu zamiast na wolności. Mieliśmy nadzieję, że będziemy szukać chłopakowi rodziny, jednak mimo ogromnych chęci z naszej strony, kocurek nie chciał współpracować. Cały czas spędzał w ukryciu, przerażony i nieszczęśliwy. Ewidentnie Mruczarnia pełna kotów i ludzi nie była miejscem w którym Miki chciał być. Życie w ciągłym stresie mogło się źle skończyć dla kocurka, więc nie mieliśmy innego wyjścia jak zwrócić mu upragnioną wolność.
Miki ma swoje pudełko do spania w piwnicy bloku, swoją miskę i otwarte okienko, przez które wchodzi i wychodzi na obchód terenu, kiedy ma tylko ochotę. Ma też swojego karmiciela, któremu ufa i do którego zawsze może podejść po porcję mizianek.
Bądź szczęśliwy, chłopaku. Będziemy mieć na Ciebie oko.
Dziękujemy Wam bardzo za pomoc w opiece nad kocurkiem. 💚