Ofelia

Los uśmiechnął się do Ofelki – pokonała chorobę i znalazła domek! Oto historia koteczki…

Ostatnie dni były dla nas bardzo trudne. Ofelia wróciła z adopcji ponieważ opiekunowie nie mogli jej leczyć.
W czwartek Ofelia przyjeżdża do lecznicy na kontrolę po leczeniu kociego kataru. Już na pierwszy rzut oka widać, że kocica jest bardzo słaba, ma objawy silnego odwodnienia. Krew pobrana do badania ma kolor pomarańczowy. Ofelia ma wysoką gorączkę.
Anemia jest tak silna, że mała by przeżyć kolejne dni, potrzebuje przetoczenia krwi. Dostaje wszystkie możliwe leki oraz jest nawadniana. Stosunek albumin do globulin jest tak niski, że nie mamy wątpliwości co jej dolega. Mała dostaję tzw. dawkę „zero” leku GS. Strasznie drogiego leku na wirusowe zapalenie otrzewnej u kotów. Ofelia ma bezwysiękową postać FIPa.
Rodzina chce uśpić Ofelię. My prosimy na przemyślenie sprawy. Próbujemy przekonać że warto walczyć.
W piątek rano Ofelia jest w gabinecie. Rodzina prosi o eutanazję. Decyzja jest bardzo trudna, jednak czują że sobie nie poradzą ani emocjonalnie ani finansowo. Z jednej strony rozumiemy ich obawy, lęki i decyzję, a z drugiej – nie możemy się na to zgodzić. Prosimy o zrzeczenie się kota, bo wtedy my jako fundacja będziemy mogli jej pomóc. Spróbować chociaż.
Ofelia ląduje w klatce w szpitalu. Nie może utrzymać się na nogach. Podczas załatwiania się, przewraca się w kuwecie i oddaje mocz na podkład, bo tam podczas upadku ląduje cześć z ogonkiem. Ofelia nie chce jeść.
Wolontariuszki z fundacji zgłaszają swoje koty jako dawców i na drugi dzień w piątek jedziemy z nimi do lecznicy specjalizującej się w pobieraniu krwi do przetoczeń. Jeszcze tego samego dnia wieczorem, Ofelia dostaje krew starszego kolegi. Po przetoczeniu ciągle jest bardzo źle. Nie wiemy czy przeżyje noc.
Z takimi wynikami, nie mamy zbyt dużych szans…
Sobota – Ofelia żyje, chociaż prawie się nie rusza, tylko patrzy na nas spod przymkniętych powiek. Po zastrzykach długo płacze. Boi się nas. Dostaje kolejną dawkę lekarstwa.
Niedziela – Ofelia żyje. Wstaje jedynie do kuwety. Nie chce jeść. Podajemy wszystkie leki, po których mała nas nienawidzi. Odłożona na posłanie zostaje przez długi czas w jednej pozycji.
Poniedziałek – Ofelia żyje. Jedzenie to kilka liźnięć aromatycznego sosu. Cudawianki podtykane pod nos nie robią na niej wrażenia. Ona chce mieć spokój. Jest słaba, przeraźliwie smutna, nie chce na nas patrzeć.
Co dalej? Musimy zamówić leki dla Ofelii. Nie pozwolimy jej umrzeć. Musimy o nią walczyć, bo zwyczajnie, inaczej nie umiemy. Obecnie odbieramy to jako nasze przekleństwo.
Ludzie mówią – „FIP? Uśpić kota, bo i tak umrze. Nie męczcie go…” A my wiemy, że się da. Że tyle razy się udało, więc czemu jej mamy odmówić pomocy? Nie spróbować nawet?
Ofelia żyje i jesteśmy więcej niż pewni, że podobnie jak Wy i my, nie chce umierać.