W niedzielę zerwaliśmy się bladym świtem, by przygotować Mruczarnię na Wiosenne Mizianie.
Koty pałaszowały wyjątkowo wczesne śniadanie, podejrzliwie zerkając na naszą krzątaninę. Gdy przypomnieliśmy im, że to dzień zbiorowych mizianek w Mru, nasi podopieczni z entuzjazmem przyłączyli się do przygotowań. Bolek nadzorował wykładanie fundacyjnych fantów na minibazarek. Lola próbowała przymierzać kolczyki z przystojnym kocurkiem, Fibi sprawdzała czy za jej fotelem na pewno jest czyściutko, Manul z Nutką biegali od okna do okna wyglądając naszych fundacyjnych Przyjaciół, a Raduś-Dekiel dopingował ich ze swojego boksu.
Tuż po porannej drzemce zadziornego Jaśka, około godziny 11, nadeszli pierwsi Goście. Natychmiast zrobiło się tak gwarno i wesoło, że nawet smutasek Henio wyszedł ze swojej budki, żeby trochę z nami poplotkować.
Drzwi do Mru otwierały się coraz częściej, coraz więcej kurtek wisiało na wieszaku, było coraz głośniej i przyjemniej. Trudno powiedzieć kto był bardziej zadowolony: my, czy koty? Z zaciekawieniem słuchaliśmy o naszych podopiecznych, których adoptowaliście, dzieliliśmy się z Wami naszymi doświadczeniami, opowiadaliśmy o naszej pracy w Fundacji, o codziennych radościach i troskach związanych z opieką nad kociakami.
Funio oprowadzał wszystkich po swoim królestwie i pilnował, by nikt nie niepokoił jego ukochanej, zalęknionej Gwiazdeczki. Kiedy troszkę opadał z się, natychmiast wzmacniał się suchą karmą, kilkoma łyczkami wody i dalej dzielnie wywiązywał się ze swoich obowiązków. Rąk do głaskania było tyle, że nasz Król nawet nie był zazdrosny, gdy ktoś przy oknie miział wniebowziętą Bazylkę. Głasków starczyło dla wszystkich.
Dziękujemy Wam za odwiedziny, za wsparcie duchowe i materialne, dziękujemy za wszystkie przygarnięte koty i za to, że ciągle chcecie nam towarzyszyć. Dziękujemy w imieniu naszych podopiecznych i własnym <3 P.S. Dwa kociaki znalazły domek podczas Mizianek i powoli pakują walizki, bo wybierają się tam już w piątek. Zgadniecie które?
