Imbir

Mały burasek ekspresowo znalazł domek! Oto historia Imbira…

Są historie, które nigdy się nie kończą. Chociaż wydaje się, że stado zostało wysterylizowane, a maluszki zaopiekowane – zawsze pojawia się jakaś niespodzialna. A to nowy miot, a to nieznany podrostek, a to dorosły przybysz z nikąd.

Pani Aneta wykonała ogrom wspaniałej pracy dla stada z podłódzkiej miejscowości. Przywoziła na zabiegi koty do naszego gabinetu, odwoziła je na miejsce, zabezpieczyła jeden miot i samodzielnie znalazła kociętom domy. Gdy znalazła drugi miot – zrobiła to samo. My zapewniliśmy maluchom profilaktykę, sfinansowaliśmy kastracje i leczenie tych stworków, którym było potrzebne.

Gdy na miejscu pojawił się dziczący podrostek – załamała ręce. Młodzieniec trafił do Kocimiętki na sterylizację i miał zostać wypuszczony na wolność.

W gabinecie okazało się, że nie taki dzik dziki, jak go malują…

Wspólnie z Imbirem wypracowaliśmy swoisty rytuał: gdy zbliżamy się do niego – syczy. Gdy zaczynamy go głaskać – mruczy. Gdy miziamy go za uszkiem – ślini się i prosi o więcej. Nie przeszkadzają nam powitalne prychnięcia. Wiemy, że to nic osobistego, a Imbirek bardzo potrzebuje człowieka.