Niom znalazła domek!
A oto jej historia:
Kochani,
Długo nie było wieści o naszej kruszynce Niom, której wszyscy tak bardzo kibicowaliście. Jeszcze raz bardzo chcemy Wam podziękować za udzielone wsparcie i za wszystkie te kciuki. Jak wiecie- małej Niom udało się przezwyciężyć niedowład tylnych łapek i dzięki temu kotka dostała szansę na drugie życie. I wiecie co? Jak tylko małej się polepszyło, to od razu- jakby chciała odbić sobie wcześniejsze ograniczenia- wstąpił w nią wulkan energii 🙂 Z małej, biednej kuleczki, którą męska dłoń mogło w całości otulić, kicia przeistoczyła się w futrzastą, charakterną istotkę, która ma ogień w dupce- tak tak, nie ma co owijać w bawełnę 😉
Co prawda miała jeszcze przejściowe problemy zdrowotne spowodowane wrednymi robalami (przez co zarówno apetyt jej na tym ucierpiał i nastąpiło chwilowe pogorszenie sprawności nóżek), ale i z tym daliśmy sobie radę. Mała dzielnie zniosła kurację, dzielnie stawiała czółka rehabilitacji i- ot mamy wiercipiętę!
A poważniej- Niom w prawdzie czuje się dobrze, ale wciąż jej tylne łapki- a szczególnie jedna- są słabsze niż u zdrowego kota. Mała nic sobie z tego nie robi i w żaden sposób nie oszczędza siebie w zabawie. Mimo to jednak jest to zauważalne, że porusza się troszkę inaczej niż baraszkujące z nią kociaki (ma za towarzyszy w domu tymczasowym Pixie i Dixie), a jej lewa łapka niekiedy jej ucieka na bok, albo nie jest tak silna, jak temperament Niom. Istnieje szansa, że z czasem problemy te znikną- u tak młodego kotka jest to prawdopodobne. Ale być może już do końca życia, Niom będzie miała tylne nogi trochę słabsze, a jej chód niekiedy ciut koślawy i niezdarny.
Koteczka stała się małym urwisem, który za nic ma to, że dłonie, czy stopy nie służą do tego, by je mordować, a plecy, czy nogi człowieka do tego, by je bez oporu zwiedzać i urządzać sobie po nich wspinaczki. Niom wie swoje i Niom jak musi, to musi- ugryźć, złapać, wytarmosić. Wdrapać się, pacnąć w nos, chwytać kostki, gdy opiekun próbuje spokojnie przejść kilka kroków. Tak- taka właśnie jest mała zgaga Niom 🙂
Ale- uwierzcie- mimo to, potrafi skruszyć nawet męskie, kamienne serce. Chwilami aż trudno uwierzyć, że taki diabełek wcielony, potrafi zmienić się w bezbronną kruszynkę, ktora wciąż potrzebuje ciepełka, opieki, otulenia w ramionach (albo brodzie, którą z lubością ugniata łapkami) i skupienia całej swojej czułości tylko na niej. Słodka Niom straciła mamę chyba zbyt szybko i do tej pory- mimo, że jest już z nami 1,5 miesiąca- wciąż kilka razy dziennie przechodzi „fazę ciumkania”. Rozbraja nas wtedy całkiem i nie możemy oprzeć się tej ufności i potrzebie maminego ciepła. Niom wówczas zaczyna ugniatać łapkami opiekunów tymczasowych i z zamkniętymi oczkami, mrucząc, „ciumka” po twarzy, szyi, ssie koszulkę, włosy- co tylko się da. A następnie- zasypia. W nocy także śpi z opiekunami- tu przy ich głowach. A nie ma nic lepszego, niż zasypiać przy mruczącym do ucha kotku 🙂
Niom to stuprocentowo pro-ludzkie kocię. Ale kocię z charakterem i dość niesforne w swoich zabawach. Jej chwytanie zębami potrafi naprawdę zaboleć, a wdrapywanie się po nogach- tym bardziej. Dlatego jest to kotka raczej nie dla domu z małymi dziećmi. Zwierzak jest bardzo aktywny i kontaktowy. Lubi towarzyszyć człowiekowi w jego codziennych czynnościach. Do innych zwierząt podchodzi z ciekawością, ale pokazuje od razu, że to ona rządzi. Od niedawna ma dwie koleżanki w podobnym wieku i stopniowo pozwala im czuć się swobodniej- z początku było syczenie, ofukiwanie i pacanie łapą. Jakby mogła, to jeszcze by tupnęła, żeby pokazać, że to jej wszystko wokół 🙂